Social media uzależniają – to jasne. Gdzie jest granica „zdrowego” korzystania z mediów społecznościowych i czy w ogóle ona istnieje?
26-letnia Keiana Herndon uwielbiała dzielić się ze swoimi znajomymi informacjami z jej życia. Często do tego wykorzystywała coraz popularniejsze Live wideo na Facebooku. Jednak kilka dni temu nagrała swoim telefonem ostatnią relację na żywo – podczas transmisji zmarła na atak serca. Tragedia rozegrała się na oczach jej znajomych, którzy przez kilka sekund oglądali jej próby złapania pełnego oddechu. Paradoksalnie, pomimo pozornie bliskiego kontaktu z ludźmi, nikt realnie nie mógł jej pomóc.
Przypadek śmierci podczas transmitowania Live wideo na FB niestety nie jest niczym nowym. Niedawno znajomi 28-letniego Antonio Perkinsa mogli zobaczyć jego ostatnie chwile przed tym, jak został postrzelony w trakcie strzelaniny na ulicach Chicago. Jednak tego typu zdarzeń FB nie komentuje i raczej stara się przemilczać takie tematy. Dlaczego? Żadna marka nie chce, aby o jej produktach dyskutowano w kontekście śmierci (dobrym, podobnym przykładem są przypadki zgonów po zmieszaniu RedBulla z alkoholem, o których też nie zwykło dużo się mówić).
Gdzie jest granica?
Czytając o takich przypadkach, automatycznie zastanawiam się gdzie jest granica zdrowego korzystania z social mediów? Czy w ogóle jeszcze istnieje? Tworzymy coraz więcej contentu ze swojego życia i śledzimy coraz to nowe osoby. Pierwszą naszą czynnością rano w łóżku jest sprawdzenie Fejsa czy Instagrama, zresztą ostatnią wieczorem też. Głęboko uzależniliśmy się od mediów społecznościowych i często ulegamy presji tworzenia treści na swoich kontach.
Całą sprawę skomentował ostatnio Mikołaj Nowak (specjalista social media w TVN), który zdobył się na porównanie social mediów do heroiny. Myślę, że to dobre zestawienie w kontekście łatwości uzależnienia od SoMe. Coraz więcej osób ma z tym realny problem, którego po prostu nie zauważa.
Może warto więc spróbować zrobić sobie mały „odwyk” od Fejsa? Przerwę od relacjonowania swojego życia i podglądania innych? Wiem, że dużo moich znajomych próbowało to zrobić, ale na dłuższą metę nie wytrzymywali dłużej niż kilka tygodni. A Wy? Próbowaliście kiedyś?
PS Wiem, że powinienem promować swoją branże (social media), ale czasem trzeba się do niektórych spraw zdystansować i powiedzieć jak jest.
2 komentarze
Anna
6 stycznia 2017 at 09:31Od miesiąca nie korzystam z facebooka. Wcześniej podejmowałam takowe próby, jednak skończyły się powrotem. Bo to przecież najlepsze źródło komunikacji? Jednak w pewnym momencie zaczęłam zauważać, że jestem tylko tam, dlatego że są inni. Teoria likeów, udostępnień, powielających się nagłówków, wychodzącej treści z każdej strony pewnego dnia przygniotła mnie. Zaczęłam omijać, brać i widzieć tylko to czego potrzebuję.
Wynik po miesiącu. Z bliskimi częściej się spotykam. Jestem bardziej skupiona i zdeterminowana. Więcej czytam. Lepiej słucham. Przestałam rywalizować.
Polecam.
sebastian
13 stycznia 2017 at 00:23Brawo, tak trzymaj! 😉 Social media potrafią nieźle rozpraszać – czasem widzę to po sobie, kiedy chce się skupić na wykonaniu jakiegoś zadania, a notyfikacje na telefonie cały czas przypominają o Intagramie, Facebooku itp.
Warto czasem zrobić sobie małą przerwę 🙂